Lato ciężkiej pracy w RPA

Pochodzący z Hampstead student politologii, Dominic Burbidge, zamienił Londyn na RPA, aby pomagać w jednej z zaniedbanych wiosek przy budowie latryn. W tym artykule opowiada, jak ludzie z całego świata pracowali wspólnie przy tym projekcie.

Dominic Burbidge

Republika Południowej Afryki to dwa różne światy, które często się spotykają, ale rzadko kiedy w dobrym kontekście. Jedna jest biedna, przyjaźnie nastawiona, choć niebezpieczna i zdana na pomoc innych. Tę drugą można widzieć na reklamach w autobusach i pociągach. My pojechaliśmy do tej pierwszej i wróciliśmy nie dbając o drugą.

Byłem jednym z grupy studentów z  Netherhall House – rezydencji studenckiej w Londynie. Wzięliśmy udział w projekcie polegającym na zaopatrzeniu najbiedniejszych mieszkańców Mmakau – wsi leżącej na północnym-zachodzie kraju – w przyzwoitej jakości sanitariaty.

Netherhall organizował już podobny projekt w Ameryce Środkowej w Nikaragui w 2001.

Pytanie, które często mi zadają, brzmi: „Było ciężko?”. Odpowiadam na nie, że tak: było. Spotkanie z grupą mieszkańców wsi, którzy mieli wcześniej obiecaną naszą pomoc, kiedy dowiedzieli się, że nie będziemy w stanie odpowiedzieć na wszystkie ich ważne potrzeby, było trudne. Nie mówiąc o wkopywaniu się w suchą afrykańską ziemię z użyciem kilofu i łopaty. Ale naprawdę trudne było dzielenie się uśmiechem, żartami i piosenkami. Trudne, bo trudno było pożegnać się z tą dobrą atmosferą.

Mieszkańcy wioski podziwiają nową latrynę

Podczas lipcowego projektu zbudowano 25 latryn przez 2 tygodnie, wspólnym wysiłkiem studentów i młodych absolwentów z różnych krajów, jak i mieszkańców tej wsi. Do projektu koordynowanego przez Netherhall przyłączyło się dwóch Włochów, dwóch Kenijczyków i pięciu mieszkańców RPA. Największym sukcesem było to, że zachęciliśmy mieszkańców wsi, żeby pomogli sami sobie.

Graham Smith, z Leeds, był pod wrażeniem tego, jak “miejscowi przejęli kontrolę”. Powiedział: „Czasem możemy myśleć, że Afryce brakuje chęci, ale oni byli bardzo zmotywowani do pracy. Potrzebowali przede wszystkim zastrzyku pomocy z zewnątrz. My byliśmy katalizatorem, który sprawił, że nawet tutejsze dzieci pomagały”.

Nasz codzienny plan zaczynał się pobudką o 6 rano, aby wcześnie zacząć pracę. Kończyliśmy około 5.30, po przemierzeniu różnych miejsc, kopaniu tam dziur i budowaniu toalet.

Giorgio, Włoch studiujący w Anglii, z nowymi przyjaciółmi z Południowej Afryki

"Tutejsi ludzie są trochę zaskoczeni grupą”, mówi Success, młoda dziewczyna z Mmakau, która pomagała w projekcie. „To nie takie normalne, że przyjeżdżają do ciebie ludzie z zagranicy, żeby budować ci toalety”.

Dla wielu z nas szczytowym momentem projektu było ukończenie latryn w domach tubylców. Jeden z moich kolegów, Alvaro, powiedział mi: „Najlepszą chwilą było dokończenie latryny dla człowieka, który jeździ na wózku. Kiedy rozmawiasz z ludźmi, widzisz, jak bardzo doceniają to, co dla nich zrobiłeś”.

Spytałem Alvaro, czy chciałby uczestniczyć w podobnym projekcie za rok i odpowiedział entuzjastycznie: „Tak, pierwszy rok zawsze jest najtrudniejszy. Chciałbym bardzo, żeby projekt obejmował także inne rzeczy, nie tylko budowę latryn. Wiem, że wieś potrzebuje nowej sali lekcyjnej dla dzieci, to mógłby być kolejny projekt. W tym roku sprawdzaliśmy tylko nasze możliwości i odkryliśmy, że jest jeszcze wiele do zrobienia w Mmakau”.

Powyższy artykuł zostało opublikowany w Hampstead & Highgate Express (Londyn) 16 sierpnia 2007.

    Hampstead & Highgate Express (Londyn) - 2007