Pewnego wieczoru, kiedy chodziłam bodajże do 4. klasy szkoły podstawowej, poszłam do domu jednej koleżanki i jej matka powiedziała do mnie: „Moja córka idzie dziś wieczorem na kurs kulinarny i zajęcia teatralne do Klubu Randa. Idziesz z nią?” Wtedy jeszcze nikt z mojej rodziny nie znał Dzieła. Kto mógł wiedzieć, że ten Klub będzie miał taki wpływ na nasze życia...
Co zmieniło się w twoim życiu, odkąd jesteś w Opus Dei?
Dorastałam pośród wielu różnych środowisk. Moi rodzice posłali mnie, jak pozostałą trójkę rodzeństwa, do szkoły państwowej. Wychowali mnie w dużej wolności. Zachęcali mnie do uzupełnienia mojego wychowania ludzkiego i chrześcijańskiego w Klubie. Tak więc byłam otoczona przez różne osoby, różne style życia... a między nimi także przez Boga. I miałam szczęście móc wybrać to, co najlepsze dla mnie, odpowiadając „Tak” na powołanie do życia pośród świata. Teraz mogę powiedzieć, że każdą sekundę życia spędzam na 100%.
Co najbardziej zwróciło twoją uwagę w Opus Dei?
Odkryłam osoby, które nie były stare, ani głupie, ani zacofane , z mocno ugruntowaną wiarą, które potrafiły mi wyjaśnić wszystko używając dobrych argumentów. Poza tym widziałam, że postępowały zgodnie z tym, co mówiły... A najbardziej przemawiała do mnie ich szczera radość. Zawsze powtarzam, że radość można udawać przez jakiś czas, ale nie przez całe życie.
A twoje obecne życie, z dnia na dzień? Dlaczego wybrałaś jako kierunek studiów Społeczne nauki stosowane?
Mieszkam w Alicante i studiuję Społeczne nauki stosowane, kierunek, po którym można wykonywać prace społeczne w sposób profesjonalny, pracuje się na rzecz poprawy trudnej sytuacji pewnych osób, grup i społeczności, które ścierają się z trudnościami zawodowymi, rodzinnymi, społecznymi... (Pewna dziewczynka z Klubu spytała mnie raz, czy studiuję imigrologię ...). To zawód, w którym odczuwa się najpilniejsze i najbardziej podstawowe potrzeby społeczne. Nie trzeba jechać do Indii, aby pracować przy braku środków (choć bardzo bym chciała jechać do Indii, może kiedyś...)
Czym zajmujesz się w klubie młodzieżowym Tonaira? Jakie funkcje społeczne spełnia Klub?
W Tonaira, między innymi, organizuję wolontariat. W zeszłym trymestrze odbyła się Olimpiada Wspólnej Nauki, we współpracy z pozarządową organizacją Dasyc. Do osób uczących się w naszym klubie dołączyły się inne, które chciały zamienić godziny nauki na euro dla trzeciego świata. A w tym semestrze działa warsztat gimnastyczny w pewnym domu starców, dla dziewczyn z 2. klasy liceum, bardzo śmieszny...
Wolontariat to bardzo ważna dziedzina w formacji każdej dziewczyny z Klubu. I równie ważna dla nas, które udzielamy tej formacji, jestem o tym przekonana. Pierwszym, który tak postępował, był św. Josemaría, i źle na tym nie wyszedł!
Ale dodałabym również, że wolontariat nie ogranicza się jedynie do działalności w służbie grup zaniedbanych społecznie. W Tonaira również pracują wolontariuszki. To dziewczyny, które chodzą do Klubu nie tylko, by korzystać, ale również poświęcają swój czas i pomagają nam, prowadząc zajęcia z gry na gitarze, malarstwa, organizując święta i małe wyjścia, itp.
Klub posiada ważną funkcję społeczną. Jest czymś w rodzaju ładowarki baterii formacji chrześcijańskiej i wartości, dzięki prowadzonym tu zajęciom naukowym, kulturalnym, społecznym i sportowym. Oddycha się tu w zdrowej i radosnej atmosferze, zawiera się dobre przyjaźnie. I ci, którzy do niego przychodzą, wychodząc na ulicę zarażają tą radością inne środowiska. Dlatego Kluby powinno poznać dużo ludzi!
Czy byłaś na spotkaniu Papieża z młodymi? Czy można być nowoczesnym, a jednocześnie wiernym Chrystusowi, jak powiedział Jan Paweł II do młodych podczas swej ostatniej podróży do Hiszpanii w maju 2003?
Tak, uczestniczyłam w różnych spotkaniach młodych z Papieżem. Pojechałam na kanonizację Św. Josemaríi w 2002 r. z Palma de Mallorca, na UNIV 2005 z Walencji, który był ostatnim za życia Jana Pawła II i był bardzo emocjonujący... A tego lata mogłam uczestniczyć jako wolontariuszka w przygotowaniach do V Światowego Spotkania Rodzin z Benedyktem XVI.
Są to spotkania osób z całego świata, z których wraca się z pragnieniem prowadzenia życia bardziej spójnego, bo dziś czasem się wydaje, że chrześcijanie trochę się ukrywają. Ale czasem się nas widzi i słyszy! Powinno być tak częściej, pracujemy nad tym...
I oczywiście jest prawdą, że można być nowoczesnym i wiernym Jezusowi Chrystusowi. I osiągnięcie tego jest w naszym zasięgu ręki.